Przyznam szczerze, że spodziewałem się czegoś lepszego. To było jak skrzyżowanie hollywoodzkich filmów a la Ben Hur z kiepskimi, b-klasowymi biografiami Jezusa. Beznadziejna gra aktorów, pompatyczna muzyka, CGI jakby stażyści robili. Jedynie scenografia dawała radę, chociaż poziom sterylności wylewający się z ekranu dawał efekt latynoskiej telenoweli. Pod względem filmowym całokształt może na 4.
Pod względem treści to jakaś fatalna pomyłka. Pod koniec filmu miałem wrażenie, że ta produkcja była skierowana do niższych klas społeczeństw muzułmańskich. A przecież Irańczycy potrafią robić filmy! Hagiograficzny rys Mahometa był wręcz obrzydliwy i na dobrą sprawę po prostu przekłamany, zwłaszcza biorąc pod uwagę zapatrywania Islamu na różne kwestie (innowierców, wojny) czy późniejsze dokonania mahometan w krzewieniu wiary.
I śmieszni byli też wojowniczy spiskowcy żydowscy albo chrześcijański kapłan upatrujący w Mahomecie wysłannika Boga.
Generalnie zdecydowanie szkoda 3h na to "dzieło".