Króciutko: znakomity. Nawet jeśli wydaje się przewidywalną historią kolejnego Fausta, to reżyser i tak umie zbudować dramaturgię byśmy wsiąkli w ekran na 130 minut. Rewelacyjne są bilardowe pojedynki (zwłaszcza pierwszy, trwający aż 30 minut, a w filmie ponad dobę), Paul Newman oraz jazzowa muzyka potęgująca fatalistyczny klimat.
Trzeba zobaczyć.